Na taką okazję postanowiłam zrobić deser nad deserami (tak przynajmniej mówią). To był mój pierwszy raz z Crème brûlée. Krem jest łatwy do zrobienia, okazało się że nie jest moim faworytem. Ale na pewno zrobię jeszcze podejście, pewnie nie mam wprawy i nie wyszedł jak oryginał z Francji :).
Po wpisaniu słowa kluczowego w googlach pokazały nie się niezliczone kombinacje na ten temat, dlatego i ja wrzucam przepis.
- 300 ml śmietany kremówki,
- 4 żółtka,
- 3 łyżki cukru pudru,
- 1 laska wanilii,
- cukier do skameralizowania,
Laskę wanilii przekroić wzdłuż na pół, zeskrobać nasionka, włożyć do rondelka, wlać śmietankę. Doprowadzić do wrzenia, następnie odstawić do przestudzenia.
Drewnianą łyżką utrzeć żółtka z cukrem (nie do puszystości!). Połączyć ze stopniowo dolewaną, przestudzoną śmietanką. Masę jajeczną przecedzić przez sitko, by pozbyć się grudek. Wypełnić nią foremki.
Piekarnik rozgrzać do 100ºC. Wstawić foremki i piec około 45 minut. Środek powinien być lekko galaretkowaty. Nie można go przyrumienić. Wstawić do lodówki na co najmniej 3 godziny lub całą noc.
Przed podaniem powierzchnię kremu delikatnie osuszyć papierowym ręcznikiem i posypać delikatnie cukrem . Cukier karmelizować przy pomocy palnika lub - ewentualnie - grilla w piekarniku (krótko, kilkanaście sekund, uważając by nie spalić). Podawać natychmiast.
Crème brûlée najlepiej smakuje, gdy jest bardzo zimny, a skarmelizowany cukier ciepły. Aby to osiągnąć, foremki z kremem można ustawić w żaroodpornym naczyniu, obłożyć kostkami lodu i wtedy zapiekać.
serdeczne żyzenia na te pierwsze urodzinki! :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że taka klasyka, to dobry pomysł na świętowanie -chętnie sama bym się przyłączyła ;)
Gratuluję roczku i życzę kolejnych, udanych lat:)
OdpowiedzUsuńKolejnych owocnych blogowych lat! :) Pyszności.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! Widzę, że świętujesz słodko :)
OdpowiedzUsuńSto lat blogowania! A ja crème brûlée uwielbiam! Zwłaszcza gdy na skorupce leżą świeże maliny lub jeżyny.
OdpowiedzUsuń